Od autorki: Z malutkim poślizgiem, ale już jest, nowy rozdział, moi drodzy. Jest w sumie taki spokojny, jednak niebawem akcja trochę się rozkręci i uchylę rąbka tajemnicy, jeśli chodzi o kilka rzeczy. Dziękuję, że wciąż ze mną jesteście i czytacie moje wypociny! x Ps. Czy tylko mnie, szkoła tak wykańcza?
Miłego czytania!
It's been a long time coming,
Such a long, long time.
And I can't stop running,
Such a long, long time.
Can you hear my heart beating?
Can you hear that sound?
Cause I can't help thinking
And I won't stop now
Rysy twarzy Liama stężały, a jego
wzrok pociemniał. Szatyn potarł dłonią twarz, próbując uspokoić szalejące w nim
emocje. Wziął głęboki, drżący oddech, przymykając swoje piwne oczy. Elizabeth
stała nieruchomo, wpatrując się w przyjaciela, marszcząc z koncentracją brwi.
- To jest dobre pytanie, El powiedział nagle Liam, wypluwając te słowa z
niekrytą ironią. Uniósł wzrok. Jego twarz nie wyrażała nic, kiedy zaczął mówić:
- Mój ojciec miał romans ze swoją pracownic, ona dowiedziała się o jego
przekrętach finansowych w firmie i brudnych interesach, a następnie przekazała
tą wieść odpowiednim osobom, pogrążając mojego ojca. Trafił za kratki, jednak
wyszedł z więzienia. Mówiąc szczerze, dużo szybciej niż powinien. Moi rodzice
wzięli rozwód, mama wyrzuciła ojca z domu, a on… Hm, stał się kompletnym
wrakiem. Wylądował na ulicy, jako bezdomny pijak, bez perspektyw na przyszłość
– powiedział, kończąc swoją wypowiedź beznamiętnym głosem.
Elizabeth rozchyliła usta,
zakrywając je po chwili dłonią. Zachłysnęła się powietrzem, przez chwilę
mrugając oczami w niedowierzaniu, jakby czekała, że Liam oświadczy, że
żartował. Ale tak się nie stało. Spojrzała na twarz chłopaka, który mrużył
brwi, wpatrując się w nieokreślony punkt.
- O mój Boże, tak mi przykro –
szepnęła, kręcąc głową, nie wiedząc co więcej powiedzieć.
- Nie powinno ci być przykro,
Elizabeth – powiedział Liam przybierając poważny ton. – Mi też było na początku
go szkoda. Czułem się winny, że ojciec nas zostawił. Ale nie rozumiem dlaczego
się tak czułem. Przecież to nie była moja wina! – warknął.
- To nie był twoja wina powtórzyła ciemnowłosa niczym echo, oblizując
wargi i wzdychając ciężko.
- Czy Brooke o tym wie? – spytała
Elizabeth, po dłuższej chwili ciszy.
- Tak, hm, ona… Wiedziała o tym od
samego początku. Bardzo mnie wtedy wspierała – powiedział cicho, nie patrząc
się na Elizę, która zerknęła na niego ukradkiem. Doskonale zrozumiała podtekst
jego słów.
- Wspierała cię, bo mnie wtedy nie
było – mruknęła, przygryzając wargę. Liam nie odpowiedział, więc przyjęła to
jako potwierdzenie. Zauważyła, że Liam nie miał już najmniejszej ochoty na
rozmowę. Jego szczęka była zaciśnięta, a oczy zaszły gniewem spowodowanym przez
wspomnienia.
Elizabeth poczuła jak atmosfera
między nimi się ochładza.
Minęło kilka dni, odkąd Elizabeth
rozmawiała z Liamem. Miała wrażenie, że chłopak ją unika, jednak nie próbowała dowiedzieć
się, o co mu naprawdę chodzi. Uznała, że da Payne`owi trochę czasu.
Siedziała właśnie na łóżku w pokoju
Zayna, zakreślając w książce jakiś ważny fragment, który właśnie wyczytała.
Chłopak siedział na krześle naprzeciwko niej, w skupieniu przygryzając gumkę od
ołówka. Po chwili mulat uniósł wzrok i wlepił go w Elizabeth. Dziewczyna czuła
na sobie jego palące spojrzenie, jednak z całych sił starała się zachowywać
normalnie. W końcu nie wytrzymała i zerknęła spod rzęs na ciemnowłosego.
Zayn uśmiechnął się zawadiacko,
zamykając książkę.
- Frustrujesz mnie, Robbins –
powiedział nagle, na co Elizabeth uniosła wysoko brwi ze zdziwienia. Także zamknęła
książkę, przechylając głowę w bok, przyjmując słowne wyzwanie Zayna.
- Niepokoisz mnie, Malik –
powiedziała zaczepnym tonem. Kąciki ust Zayna uniosły się ku górze. Chłopak wstał i wyciągnął rękę w stronę
dziewczyny. Posłał jej spojrzenie nie znoszące sprzeciwu. El chwyciła jego
dłoń, a Malik z łatwością podniósł dziewczynę z łóżka. Stanęła niebezpiecznie
blisko niego, wstrzymując na chwilę oddech,
kiedy do jej nozdrzy doleciał zapach Zayna. Poczuła gorąco na policzkach
i uniosła wzrok, przygryzając wargę.
- Nie rozumiem tego – mruknął,
marszcząc brwi.
- Czego? - spytała cicho dziewczyna, nie rozumiejąc
sensu jego słów.
- Nie rozumiem tego, co się ze mną
dzieje. Dotychczas nie bawiłem się w jakieś ckliwe wyznania, związki, czy coś w
tym stylu – powiedział, kręcąc głową. Mówił dość cicho, jakby sam do siebie.
Jednak Elizabeth tam była i z uwagą przysłuchiwała się jego słowom. – Ale ty… -
powiedział cicho, unosząc niepewnie dłoń i dotykając policzka Elizabeth.
Dziewczyna zadrżała, pod wpływem jego dotyku. Jej źrenice się rozszerzyły,
kiedy Zayn ułożył dłoń na jej talii.
- Ty… Wpędzisz mnie do grobu, wiesz
Robbins? – powiedział Zayn, z błyskiem w oku. Przez chwilę świdrował twarz
dziewczyny wzrokiem. Jego miodowe tęczówki zatrzymały się na ustach ciemnowłosej.
– Oh, pieprzyć to – warknął i po chwili Elizabeth poczuła miękkie wargi Zayna
napierające na jej usta.
Czuła, jak Zayn prosi swoim językiem
o pozwolenie, więc rozchyliła wargi i po chwili jęknęła chłopakowi w usta.
Malik wiedział co robi. Znał się na całowaniu, to było pewne. Przyciągnął
Elizabeth bliżej do siebie, siadając na łóżku i sadzając dziewczynę na swoich
kolanach.
Pocałunek był gwałtowny, język Zayna
odnalazł wspólny rytm z jej językiem, a chłopak co chwila podgryzał wargę
Elizabeth. Ale mimo tego, ciemnowłosa
wyczuła nutkę delikatności i niepewności w zachowaniu Zayna.
Kiedy odsunęli się od siebie na
zaledwie kilka milimetrów, ich klatki piersiowe unosiły się szybko i opadały, a
oddech był nierówny. Patrzyli na siebie z szeroko otwartymi oczami, oboje
zszokowani intensywnością pocałunku.
- Od dawna chciałem to zrobić –
powiedział w końcu, kiedy odzyskał normalny oddech. Chwycił zabłąkany kosmyk włosów Elizabeth i
posłał dziewczynie szeroki uśmiech, który rozświetlił mu twarz. Elizabeth nie
mogła powstrzymać uśmiechu, który także pojawił się na jej twarzy.
Po pocałunku, wrócili do nauki,
jednak Eliza doskonale wiedziała, że nie tylko ona intensywnie myśli o tym, co
się wydarzyło. Kiedy Zayn co jakiś czas na nią zerkał, onieśmielając ją swoim
otwartym spojrzeniem miodowych tęczówek, spuszczała wzrok, czując jak jej
policzki płoną.
- Masz ochotę gdzieś wyjść? – spytał
nagle Zayn. Elizabeth uniosła brwi, zerkając na zegarek.
- Jest trochę późno, nie uważasz? –
spytała, przygryzając wargę. Dochodziła ósma wieczorem.
- Jest piątek, zapomniałaś? Tak
właściwie to nie rozumiem dlaczego siedzimy nad książkami, zamiast się bawić –
mruknął niezadowolony, patrząc wyczekująco na odpowiedź dziewczyny. Ciemnowłosa
zastanowiła się nad jego słowami. Miał rację. Miała ochotę gdzieś wyjść, tym
bardziej, że Zayn zaproponował wyjście w swoim towarzystwie.
- Masz rację, wyjdźmy gdzieś –
powiedziała dziewczyna, z szerokim uśmiechem wstając z łóżka.
- Dobra, to chodź, mam pomysł, gdzie
możemy się wybrać – powiedział, z błyskiem w oku, uśmiechając się tajemniczo.
Elizabeth postanowiła nie pytać, gdzie zamierza ją zabrać, więc w milczeniu
zeszła z chłopakiem po schodach na dół.
- Mamo, ja wychodzęę z Elizabeth.
Będzie później, jak coś, to mam telefon – powiedział do kobiety, która
siedziała w salonie, oglądając telewizję.
- W porządku. Bawcie się dobrze! –
Pani Malik posłała im ciepły uśmiech i pomachała ręką.
Wyszli na zewnątrz i skierowali się
w stronę samochodu stojącego na podjeździe. Zajęła miejsce pasażera i po chwili
ruszyli. Po drodze wymienili jedynie kilka słów, delektując się przyjemną ciszą
i słuchając muzyki, lecącej w radiu. Zayn zatrzymał się na parkingu. Elizabeth
wysiadła z samochodu, słysząc stłumioną muzykę dochodzącą z niedaleka.
Dostrzegła mnóstwo kolorowych świateł, przedzierających się przez drzewa.
- Co ty na wesołe miasteczko? –
spytał Zayn, przygryzając delikatnie wargę i uśmiechając się w swój
zniewalający sposób. Serce Elizabeth zabiło mocniej, na widok jego przystojnej,
rozjaśnionej uśmiechem twarzy.
- Całe wieki tam nie byłam! –
powiedziała z ekscytacją w głosie. Z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy,
mimowolnie chwyciła Zayna za dłoń. Chłopak uśmiechnął się delikatnie, kiedy
poczuł ciepło dłoni Elizabeth i ruszył w stronę wesołego miasteczka.
Po ponad godzinie i kilkunastu
przejażdżkach na kolejkach i samochodzikach, kilku piwach, które sprzedawane
były w pobliskim sklepiku, szli roześmiani w stronę dużego, kolorowego stoiska,
gdzie grając w gry, można było zdobyć nagrody. Zayn spojrzał na Elizabeth,
uśmiechając się szeroko.
- Wygram dla ciebie tego misia –
powiedział, wskazując na średniej wielkości maskotkę, która od razu podbiła
serce dziewczyny. Jej oczy rozjaśniły się, a z ust wydostał się głośny śmiech.
- Oh, byłoby miło, panie Malik,
jednak myślę, że w tym stanie, nie da pan rady – powiedziała, z błyskiem
rozbawienia w oku. Zayn prychnął, całując dziewczynę nad uchem i powiedział
cicho:
- Oj, El, nie doceniasz moich
możliwości.
Podszedł stronę stoiska, pewny
siebie i z uśmiechem na twarzy. Wyciągnął portfel i zapłacił za trzy gry.
Zadaniem było strącenie wszystkich kubków z wieży ustawionej jakieś trzy metry
od Zayna. Zanim wykonał pierwszy rzut, zerknął na dziewczynę, która stała z
boku, starając się zachować powagę. Uśmiechnął się chytrze. Elizabeth czuła, że
to zakończy się totalną porażką i ostatkami sił, powstrzymywała się od śmiechu.
Zayn rzucił, jednak chybił o jakiś
metr. Elizabeth parsknęła cichutko, zasłaniając twarz dłonią, a Zayn zgromił ją
wzrokiem i wykonał kolejny rzut. Udało mu się zrzucić dwa kubeczki z jedenastu.
Wydał z siebie okrzyk radości, a dziewczyna, która prowadziła stoisko,
spojrzała na niego jak na wariata, z rozbawieniem w oczach.
Wykonał ostatni rzut, jednak znowu
chybił. Elizabeth roześmiała się, chwytając Zayna pod rękę, odciągając od
stoiska i powstrzymując ciemnowłosego od zrobienia z siebie jeszcze większego
pośmiewiska.
- Cholera no, byłem tak blisko! –
powiedział rozzłoszczony, zaciskając wargi. – Ale udało mi się strącić dwa
kubeczki!
- Tak, tak, Zayn – zaśmiała się
Elizabeth, mierzwiąc chłopakowi włosy. Boże, są takie miękkie i gładkie! –
pomyślała.
- Ej! Dlaczego się ze mnie
śmiejesz?! – pytał niezadowolony, na co Elizabeth roześmiała się jeszcze
bardziej. Chłopak zmarszczył brwi wkurzony.
- Przepraszam! – wyjąkała
chichocząc. Kiedy po dłuższej chwili się uspokoiła,. Chwyciła Zayna za rękę i
powiedziała: - Chodź Malik, zamówimy taksówkę. Dość już rozrywek na dzisiaj –
zaśmiała się, wyciągając telefon.
JAK JUŻ DOTARŁAŚ/ŁEŚ DO KOŃCA, SKOMENTUJ, PROSZĘ!
Hehe super! Zaskoczyłaś mnie tym że Zayn jednak nie wygrał tego misia xd Zawsze w opowiadaniach tak sie dzieje. Hxjdgsiishross czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńCudne! Mam nadzieję, że między Liamem a Elizą wszystko będzie dobrze. I zaczęło się dziać coś miedzy El i Zaynem ^^ Ta sytuacja u Zayna w domu była piękna, naprawdę, i jeszcze muzyka pozwalała się wczuć w nastrój :D
OdpowiedzUsuńCo do szkoły to nie tylko ciebie. Dopiero koniec września a ja mam wrażenie jakby już pół roku minęło :/
Do następnego ;**
Jejku, dobrze robiłam czytając to opowiadanie. Jest niesamowicie cudowne! Malik.. ty cholerny czarcie! Uroczy z niego bad boy ♥.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny roooozdział :)
Szkoła to wcielone zło! Nic tylko się uczyć,nawet w weekendy :/
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to aslhgrpaeghpragbhre[ph,jest niesamowity <3 Ten ich pocałunek i wypad do wesołego miasteczka <3 Mam nadzieję,że im wyjdzie :) Czekam na nn :)
na ogół nie czytam takich blogów, takich, wiesz szkoła, 1D jako uczniowie, ale... cholera, uwielbiam to. nie mogę się doczekać, aż uchylisz tego słodkiego rąbka tajemnicy ^.^
OdpowiedzUsuńAwwwwwww... Zelizabeth ^^ I o ile pierwsza część rozdziału jakoś nie podbiła mojego serca, to druga z całą pewnością to zrekompensowała. ;) Naprawdę bardzo, a to bardzo podoba mi się ten rozdział. Do końca ( o ile pamietam) zostało ich 5, a ja jestem b.ciekawa, co może się jeszcze wydarzyć..? Czekam na kolejny! :)
OdpowiedzUsuńJestem w totalnym szoku po wyznaniu Liama, naprawdę. Nie spodziewałam się, że losy jego ojca potoczą się w taki sposób... Chłopakowi musiało być naprawdę ciężko. Chociaż udaje, że wszystko jest okej, pewnie i tak ma pretensje do El za to, że nie była przy nim w tak trudnym okresie.
OdpowiedzUsuńAch, Zayn wreszcie pocałował Elizabeth! Chociaż oboje są wobec siebie nieszczerzy, to nie mogłam się nie cieszyć tą chwilą. Między nimi naprawdę jest niesamowita chemia ;> Zresztą trudno się oprzeć - ona jest piękna, on przystojny, więc wcale im się nie dziwię xd
Wypad do wesołego miasteczka był słodki. Eliza w towarzystwie Malika pokazuje swoje prawdziwe oblicze - wrażliwe, ciepłe, sympatyczne. I to jest piękne.
Czekam na ciąg dalszy <3
extra :D Nie mogę doczekać się nexta !!!! wiedziałam że tak będzie :D wiedziałam że będą razem :D
OdpowiedzUsuńW końcu znalazłam chwilę czasu i wzięłam się za przeczytanie Twojego opowiadania. Nie powiem.. Dość długo trwało zanim w końcu postanowiłam się za to zabrać. Naprawdę żałuję, że zrobiłam to dopiero teraz i pluję sobie w brodę, serio. Już od pierwszego zdania, jakie przeczytałam, bez reszty polubiłam tą historię. Piszesz w lekki, przyjemny sposób, przez co chce mi się czytać i czytać. Co do postaci.. Są wykreowany w bardzo fajny sposób, szczególnie Elizabeth, która jest dość złożoną bohaterką, dobrze wymyślone. Niby nie lubię, kiedy w opowiadaniu bardzo szybko postępuje sytuacja między głównymi postaciami, jednak tutaj nie mogłam doczekać się, aż coś takiego się wydarzy. Chemia, po prostu chemia- tak nazwałabym to co jest pomiędzy nimi. :) Wszystko bardzo mi się podoba, chętnie napisałabym Ci dużo bardziej treściwy komentarz, jednak jest trochę późno, a ja muszę wcześnie wstać, dlatego przepraszam i obiecuję poprawę następnym razem. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego! <3
super rozdział skarbie! wreszcie się go doczekałam, sory że wcześniej nie komentowałam ale mam zamiar do nadrobić xx
OdpowiedzUsuń@SylviaS_99
Może uznasz to za anonimowe donosicielstwo, ale jestem uczciwa i chciałabym żeby ludzie wiedzieli, że ktoś się z nich wyśmiewa za plecami...
OdpowiedzUsuńhttp://blogowy-sznaucerek.blogspot.com/2013/10/mondrosci-rzyciowe-sowotok-i.html#more
Cudny rozdział już się nie mogę doczekać nexta :>>
OdpowiedzUsuń@Liam_my_angel15
Cudowny :)) czkam na next.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://sometimes-i-still-need-you.blogspot.com/
jak nie to przepraszam :)
Pozytywne zaskoczenie z tym misiem , albo mi sie wydaje albo Zayn coś ukrywa. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńPozytywne zaskoczenie z tym misiem , albo mi sie wydaje albo Zayn coś ukrywa. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuństrasznie podoba mi się Twoje opowiadanie, zdecydowanie odbiega od reszty fanfiction w których to główna bohaterka spotka bad-boya który ją porywa i *bla....bla....bla* lub spotyka swojego idola po koncercie i *bum* są razem XD gratuluję kreatywności :D coś czuję że gdy Zayn dowie się prawdy ?straci zaufanie? do Elizabeth. Nigdy jeszcze nie czytałam fanfiction pisanego z perspektywy autora/narratora :D to mi się podoba
OdpowiedzUsuń@eryxxon
Coraz lepiej się dogadują i jeszcze ten pocałunek... Może coś z tego będzie. Mam taką nadzieję. :D Ta rozmowa z Liamem na temat jego ojca chyba nie była dobrym pomysłem. No, ale El nie mogła wiedzieć, że tak się to skończy. On przez to jej unika? Może coś sobie uświadomił... Bo przecież wcześniej było dobrze, a teraz taka zmiana w jego zachowaniu. Cóż, liczę na to, że ta sprawa szybko zostanie wyjaśniona. ;)
OdpowiedzUsuńCześć! Bardzo ciekawy blog! Zapraszam takze na mojego bloga!
OdpowiedzUsuńMoże obserwacja za obserwację? jeśli zaoobserwujesz napisz, na PEWNO się odwdzięczę! http://bitchjo.blogspot.com/
pozdrawiam cieplutko :3
Sołł...... This is it bejbi! ;)
OdpowiedzUsuń