Ponownie zapraszam na moje nowe opowiadanie. Na razie opublikowałam prolog. :)
This feeling is not sadness, this feeling is not joy
I truly understand. Please, don't cry now
Please, don`t go
I want you to stay
I'm begging you please
Minął tydzień odkąd Elizabeth
spuściła ostatnią bombę w szkole. W szafce Chaza dyrektor znalazł woreczek
wypełniony kokainą, który dziewczyna podrzuciła mu przed puszczeniem filmiku w
stołówce. Przyjechała policja, która
zabrała Chaza na posterunek. Kilka dni później chłopak został wydalony.
Elizabeth chciała, aby dostał on ogromną nauczę za to, co zrobił. Wciąż jednak odczuwała
wewnątrz pewien niepokój o tym, że Zayn skojarzy ze sobą fakty, jednak
Elizabeth odnosiła wrażenie, że wieść o tym, co spotkało Chaza, nie dotarła do
niego.
Wszystko tyczyło się stałym rytmem.
Stosunki między Elizabeth a Liamem się ociepliły i powoli ich przyjaźń się
odbudowywała. Dziewczyna spędzała też bardzo dużo czasu w towarzystwie Zayna, z
którym dogadywała się z każdym dniem coraz lepiej. Codziennie odkrywali siebie
na nowo, poznając o sobie coraz więcej szczegółów. Jeszcze miesiąc temu,
Elizabeth nie uwierzyłaby w to, że byłaby w stanie poczuć coś do kogoś takiego
jak Zayn. Biorąc pod uwagę to, jaką osobą kiedyś był.
Ale ludzie lubią zaskakiwać.
Elizabeth dotarła pod budynek
szkoły, ignorując wszystko we koło, zagłębiona we własnych myślach. Kiedy
weszła do środka i zaczęła iść korytarzem, poczuła, że coś jest nie tak.
Marszcząc brwi, uniosła wzrok i zrozumiała skąd to dziwne uczucie. Praktycznie
każdy wlepiał w nią palące spojrzenie. Niektóre z nich były pełne złości, inne
gniewu, smutku, strachu, a jeszcze inne, pełne pogardy. Rozległy się szepty,
które z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze.
Nagle ponad szeptami Elizabeth
usłyszała:
- Suka! – Dziewczyna spojrzała w
stronę, skąd doleciał do niej dziewczęcy krzyk pełen furii. Po chwili zauważyła
zbliżającą się do niej postać. Od razu rozpoznała Michelle, która ubrana w
kostium cheerleaderki szła szybkim krokiem w stronę Elizabeth. Gdyby wzrok mógł
zabijać, Elizabeth autentycznie leżałaby już martwa.
Michelle znalazła się przed
ciemnowłosą dużo szybciej, niż ta się tego spodziewała. Rozwścieczona niczym
dzikie zwierze dziewczyna bez żadnego słowa chwyciła Elizabeth za barki i z
całej siły pchnęła na szafki po lewej stronie. Po korytarzu lezległ się głośny,
metaliczny dźwięk. Elizabeth wpadła na szafki, uderzając się o prawie ramię.
Syknęła z bólu i spojrzała na Michelle, która stanęła nad nią z kamienną
twarzą.
- Klim ty kurwa jesteś, żeby
niszczyć ludziom życie?! – wrzasnęła i złapała Elizabeth za nadgarstek. Uścisk
był wyjątkowo drobny jak na taką drobną osobę jaką była Michelle. Wzrok
Elizabeth pociemniał, a jej serce zabiło dużo szybciej, kiedy zrozumiała o czym
mówi dziewczyna. Odtrąciła na chwilę od siebie tę myśl i z całej siły popchnęła
Michelle, która straciła równowagę i upadła na ziemię. Warknęła coś pod nosem i
już się podnosiła, aby się odegrać, kiedy w korytarzu zabrzmiał głos dyrektora:
- Do mojego gabinetu, natychmiast! –
Dziewczyny doskonale wiedziały, że to polecenie jest skierowane. Elizabeth
wzięła głęboki oddech i podnosząc z ziemi torbę, która upadła jej w nie wiadomo
którym momencie, ruszyła do gabinetu.
***
Kiedy dyrektor skończył swój wywód,
dając Michelle krótkie pouczenie i naganę, powiedział jej, że może wyjść.
Elizabeth doskonale wiedziała, co się szykuje. Przybierając więc kamienną
twarz, rozsiadła się wygodnie na krześle i czekała aż mężczyzna się odezwie.
Westchnął ciężko i spojrzał na dziewczynę.
-Myślę, że już wiesz, o czym chcę z
tobą porozmawiać – zaczął, a Elizabeth jedynie kiwnęła głową, odważnie patrząc
mu w oczy. – Mówiąc szczerze, sam do końca nie wiem co mam zrobić. Wyjawiłaś
wiele sekretów. Obciążających uczniów sekretów. Chcę wiedzieć, czy to wszystko
to prawda? – spytał.
- Tak – potwierdziła Elizabeth. –
Myślę, że szczególnie filmiki, które pokazywałam są wystarczającym dowodem.
- Działaś sama, czy z kimś? Skąd
zdobyłaś wszystkie obciążające materiały? – dociekał dyrektor, patrząc na nią z
uwagą.
- Działam sama. W zdobyciu tego
wszystkiego pomagała mi pewna osoba, jednak przysięgłam, że nigdy nie ujawnię jej
tożsamości. Z resztą to nikt z uczniów – zapewniła.
- Rozumiem. Uhm… Pewnie gdyby nie to, co robiłaś, nigdy
nie dowiedziałbym się o tym, co się tutaj dzieje. Chodzi mi tu między innymi o
sytuację wśród drużyny cheerleaderek a także o Chaza. Dlatego też nie wiem jak
cię ukarać. Potrzebuję to skonsultować z kilkoma osobami. Tymczasowo jesteś
jednak zawieszona. Poinformuję twojego opiekuna, kiedy będziesz mogła wrócić do
szkoły – skończył swój wywód. Elizabeth wstała z krzesła i kiwnęła głową.
- Dobrze – odpowiedziała po prostu i
wyszła z gabinetu. Zamknęła za sobą drzwi i stanęła jak wryta, kiedy zobaczyła
Zayna siedzącego na krześle pod drzwiami. Kiedy usłyszał dźwięk zamykanych
drzwi, uniósł wzrok i kiedy zdał sobie sprawę, że stoi przed nim Elizabeth na
którą czekał. Jego wzrok pociemniał. Chłopak wstał bez słowa i ruszył ku
wyjściu z budynku.
Elizabeth nie widziała sensu w
próbie zatrzymania go, uznała, że lepiej będzie porozmawiać poza szkołą. Idąc,
przeklinała się w myślach za swoją głupotę i ostatnią nieuwagę. Wyszli z
budynku i kiedy dotarli na parking, Zayn gwałtownie odwrócił się przodem do
niej.
- Co ty sobie wyobrażałaś, Elizabeth?
– spytał zadziwiająco spokojnym głosem, jednak Eliza wiedziała, że to tylko
pozory. – To jakaś twoja chora gra? Kim ty w ogóle jesteś?! To wszystko było
kłamstwem? Dlaczego to robiłaś?! – spytał, a dziewczyna już otwierała usta, aby
odpowiedzieć, jednak Zayn jej przerwał. – Z resztą wiesz co?! Nie obchodzi mnie
to. Mam to wszystko w dupie, Elizabeth!
Wykrzyczał, następnie zaciskając
usta w wąską kreskę. W jego ciemnych oczach Elizabeth zauważyła ogromny ból.
Jego intensywność sprawiła, ze dziewczyna gwałtownie uciekła wzrokiem w bok.
- Zayn, wysłuchaj mnie, proszę –
powiedziała błagalnie.
- Nie, nie mam zamiaru cię słuchać.
Po co to w ogóle było?! Bawiłaś się mną? Bo nie rozumiem. Ja też byłem na
twojej chorej liście? Czy zamierzałaś też zdradzić mój sekret? Fakt, że
chodziłem na terapię? – warknął zimnym głosem. – Czy posunęłabyś się do tego,
jeśli załóżmy by nam nie wyszło?
- Nie, Zayn, ja… - szepnęła, kręcąc
głową, czując jak ogarnia ją bezsilność. Zacisnęła dłonie w pięści, ponownie
przeklinając się w myślach. – Nigdy bym cię nie skrzywdziła – szepnęła w końcu
kłamstwo, a z jej oczu wypłynęły łzy. Znów kłamała. Zayn znajdował się na jej
liście, jednak wszystko się zmieniło i skreśliła go stamtąd.
- Już to zrobiłaś – powiedział
cicho, przełykając ślinę. – Nie tłumacz się. Jak już wspomniałem, nie obchodzi
mnie to. Bo ty i ja jesteśmy skończeni! Mam nadzieję, że cieszysz się, że
przegrałem w twojej grze – powiedział z goryczą i nie mówiąc nic więcej,
odwrócił się i wsiadł do swojego samochodu stojącego kilka metrów dalej.
Elizabeth stała nieruchomo,
wpatrując się w pojazd znikający z jej pola widzenia. Po jej policzkach płynęły
łzy. Miała wrażenie, że jej serce rozpada się na miliony kawałków, że jakaś
niewidzialna pięść ściska ją od środka. Wzięła drżący oddech, próbując
powstrzymać szloch, który zbierał się w jej wnętrzu.
Nie udało jej się to i po chwili
ciszę panującą w koło przerwał jej głośny płacz, od którego zatrzęsły się
ramiona Elizabeth. Dziewczyna zakryła usta dłonią i czując jak zaczyna jej się
kręcić w głowie, a kolana miękną, osunęła się na ziemie i skrywając się między
samochodami, podkuliła nogi pod brodę, nie przerywając płaczu.
Powrót do domu pamiętała przez mgłę.
Wsiadła do samochodu, próbując uspokoić płacz. Kiedy weszła do mieszkania i zamknęła
za sobą drzwi, od razu udała się do swojej sypialni i położyła na łóżku. I
leżała. Nieruchomo. Nie płacząc, nic nie mówiąc, nie krzycząc. Po prostu leżała.
Czuła się cała odrętwiała.
Mijała już szósta godzina tego
dziwnego stanu, w którym się znalazła. Chciała zrobić cokolwiek. Wykonać
jakąkolwiek reakcję, jednak nie miała siły. Wszystko ją wyczerpało. Udawanie,
kłamstwa, zemsta, śmierć mamy, miłość… W jednym momencie wszystko się
skumulowało i uderzyło w nią ze zdwojoną siłą. Nie była przygotowana na taki
zwrot. Nie spodziewała się uczucia, które nią zawładnęło. Czuła się… Winna.
Nie wiedziała kiedy zasnęła, jednak
wybudziło ją głośne walenie do drzwi. Przeklęła pod nosem i ociągając się,
wstała z łóżka, aby otworzyć drzwi. W progu stała Brooke, na której widok serce
Elizabeth podeszło do gardła. Spuszczając wzrok na ziemię, wpuściła bez słowa
dziewczynę do środka. W powietrzu unosiło się napięcie. Elizabeth nie musiała
patrzeć na Brooke, aby wiedzieć, że była mocno wkurzona.
Przeszły do salonu, Brooke stanęła
przy oknie, plecami do Elizabeth i spytała:
- Kim ty jesteś, Elizabeth? Bo na
pewno nie moją przyjaciółką. Moja przyjaciółka nie zrobiłaby tego. Nie
zniszczyłaby komuś życia w tak podły sposób! – warknęła. – Nienawidzę cię –
warknęła. – Nienawidzę tej osoby, w którą się zmieniłaś.
- Nie mów tak, proszę, daj mi
wyjaśnić – wyszeptała dziewczyna, czując się tak, jakby za chwilę miała się
rozpaść. Nie. Tak nie może być. Nie może każdego stracić.
- Już kiedyś pozwoliłam ci się wytłumaczyć,
Elizabeth, pamiętasz? – warknęła Brooke, odnosząc się do sytuacji sprzed
wyjazdu Elizabeth. – Zaufałam ci, do cholery. Powiedziałaś mi, że nigdy już
mnie nie okłamiesz. Tymczasem zrobiłaś to, dwukrotnie! – podkreśliła ostatnie
słowo. – Wyjeżdżając bez słowa i niszcząc życie wielu osobom.
- Brooke… - powiedziała Elizabeth z
rozpaczliwą nutą w głosie.
- Wybaczyłam ci, kiedy okłamałaś
mnie wtedy, rujnując moje szanse na dobrą ocenę, pamiętasz? – spytała z
wyrzutem. – Zdradziłaś mnie, pozwoliłaś, abym miała poprawkę, wiedząc, jak źle
to wpłynie na moją przyszłość, i jak zareagują moi rodzice. Ale ty to miałaś w
dupie! Prawda? – warknęła Brooke. – Zabolało mnie to, ale ci wybaczyłam. Nie
zamierzam zrobić tego drugi raz.
- Błagam cię, nie mogę stracić i
ciebie… Nie teraz – wyjąkała Elizabeth, czując jak jej dłonie drżą.
- O nie, nie próbuj wzbudzić we mnie
współczucia. Byłaś taką zimną suką, bez skrupułów niszcząc życia innych, a
wymagasz współczucia? O nie kurwa. Oh, jestem Elizabeth, zawsze byłam beznadziejna,
czułam się samotna, a na domiar złego, zostawiła mnie też matka – ironizowała Brooke,
naśladując głos Elizabeth. Nic dziwnego,
że wszyscy cię zostawiają skoro tak
postępujesz, Elizabeth – syknęła jadowicie Brooke, z gniewem płonącym w jej
niebieskich oczach.
Elizabeth otworzyła usta w szoku i
cofnęła się kilka kroków w tył, walcząc ze łzami.
- Moje życie było istnym piekłem.
Byłaś moją przyjaciółką, wiedziałaś, że cierpię, ale nic nigdy z tym nie
robiłaś. Zawsze po prostu stałaś. Po prostu kurwa stałaś, nie kiwnęłaś nawet
palcem, aby mi pomóc. Wyjechałam, ale to nie znaczy, że pojechałam na jakieś
pierdolone wakacje. Nic się nie zmieniło. Właściwie to było tam jeszcze gorzej.
Z piekła do piekła. Nie mogę uwierzyć w to, co właśnie od ciebie usłyszałam –
wyszeptała łamiącym się głosem Elizabeth, zagryzając z całej siły wargę i
kręcąc głową. – Nie mogę uwierzyć, że śmiałaś się ze śmierci mojej mamy! Znałaś
ją, Brooke. Kilka dni temu płakałaś ze mną, kiedy powiedziałam ci, że umarła, a
teraz używasz jej jako punktu zaczepienia, aby mnie zranić – powiedziała
Elizabeth, biorąc szybkie, i płytkie oddechy. Z jej oczu wciąż płynęły łzy.
Ogarnął ją tak ogromny ból i uczucie rozczarowania, że nie wiedziała co ma
nawet myśleć.
Brooke przez chwilę stała w milczeniu,
analizując słowa Elizabeth, a kiedy dotarły ona do jej umysłu, dziewczyna
spojrzała ze strachem w oczach na Elizabeth, która od razu pokręciła głową,
zamykając oczy.
- Wyjdź – powiedziała stanowczo i
nie otwierając oczy, ze zdziwieniem zarejestrowała, że Brooke naprawdę wyszła.
Wyszła, zostawiając Elizabeth z tym
wszystkim samą.
Skomentuj, proszę. to wiele dla mnie znaczy.
wow!
OdpowiedzUsuńjestem w szoku, tyle emocji , tyle się dzieje
nie wierzę, że chcesz skończyć to opowiadanie. proszę Cię nie rób tego :) przepraszam, że wcześniej nie komentowałam.
nie mogę doczekać się następnego :)
Asia @love_cookies3 <3
Że jak to zaraz koniec.. Że jak to wszyscy dowiedzieli się, że Elizabeth była wszystkiemu winna.. Że jak to..
OdpowiedzUsuńOmg, nie mogę uwierzyć. Tyle emocji jak na jeden rozdział.. Do tego mój zły humor. Mam ochotę płakać normalnie.
Mam nadzieję, że jej życie się ułoży, że Brooke i Liam dalej będą jej przyjaciółmi, a Zayn jej chłopakiem.
Czekam na kolejny rozdział :)
Piękny rozdział <3
OdpowiedzUsuńTaki smutny, wszystko się popsuło w planie Elizy, bo wszyscy już wiedzą, że to ona. Swoją drogą zastanawiam się, jak się o tym dowiedzieli. I jeszcze zastanawia mnie, kim jest ta osobam która pomagała Elizabeth w tym planie. Chyba w następnym rozdziale się dowiem ;) Tak myślę, bo już tylko dwa rozdziały :c
Można było się spodziewać takiego zachowania po Brooke po tym, co mówiła na stołówce o osobie, która umieszcza te filmiki. Chociaż nie spodziewałam się, że będzie sobie żartować ze śmierci mamy Elizy. Nie wiem, jak one się dogadają (i czy w ogóle się dogadają).
Ciekawe co będzie dalej z Zaynem i Elizabeth. Czy postara się mu to wszystko wytłumaczyć i czy Zaym jej wybaczy.
Jeszcez nie było jak na tą wieść, że to Eliza niszczyła czyjeś życia, zareaguje Liam, choć na pewno nie pozytywnie.
Czekam na następny <3
Genialne ^^
OdpowiedzUsuńJest tyle w tym rozdziale emocji, tyle się dzieję
aż zapiera wdech w piersiach :>
Jak to się potoczy czy wszyscy jej wybaczą ?? nie wiadomo :?
Już się nie mogę doczekać nexta :D
Pozdrawiam!!
@Liam_my_angel15
Aaaa świetne już czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńO boże to straszne :( biedna El... z drugiej strony nalezalo jej sie :/ nie wiem co mam o tym myśleć... reakcja Zayna mnie troche zdziwiła, nie liem czemu xd sie dzieje :) czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńOmg *.* Świetny i jeszcze raz świetny ^^ no zajebisty jest aaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńŚwietne, jeju czytałam to ze wstrzymanym oddechem, szczególnie końcówkę. Naprawdę masz talent. Czekam na następny i mam nadzieję, że dodasz szybko. :)
OdpowiedzUsuńJeden z najlepszych rozdziałów. :) Nie spodziewałam się, że ludzie się zorientują. Jednak to z Chazem... Prawda, że mogła być ostrożniejsza. O! I proszę! Oto jacy naprawdę ludzie są! W jednej sekundzie im (Zayn, Brooke) na niej zależało, a w drugiej obrzucają ja błotem, nie słuchając wyjaśnień! Brooke moim zdaniem zachowała się jak, za przeproszeniem, podła suka. Z mamą Elizabeth kompletnie przesadziła, bo o ile Zayna jestem w stanie zrozumieć, to jej nie. Szkoda mi Elizabeth, ponieważ wszyscy się od niej odwracają, zawsze była sama i miała tylko mamę, któa na dodatek teraz nie żyje. Tylko czekać na reakcję Liama...
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobry rozdział. Czekam na następny. ;)
Dla kogo piszesz rozdziały? Odniosłam wrażenie, że dla określonej liczby komentarzy, a powinnaś pisać dla siebie.
OdpowiedzUsuńKomentarze są fajne, bo podbudowują autora do pisania dalszej części historii, ale z drugiej strony nie warto ustalać danej liczby komentarzy, bo czasami można się na nią nie doczekać :)
Życzę weny i pozdrawiam.
p.s. Mam nadzieję, że nie uraziłam w żaden sposób.
Oczywiście, że mnie nie uraziłaś! :) Pisze dla siebie, oczywiście, że tak. Chodzi po prostu o to, że normą było około 20 komentarzy, a ostatnio było tylko 9, dlatego się zdziwiłam. I racja, komentarze podbudowując jak nic do dlaczego pisania, dlatego są dla mnie bardzo ważne, jednak nie najważniejsze. :)
UsuńO nie kurwa! Nie będzie żadnego końca opowoadania ( chyba że chcesz wpierdol :D ) mudisz pisać dalej!! Uwielbiam to opowiadanie!!
OdpowiedzUsuńPięknie opisane emocje. Ten rozdział wywarł na mnie ogromne emocje. Gratuluje. ;)
OdpowiedzUsuńOj nie,nie,nie. Nie skończysz tego tak szybko :P To opowiadanie jest zbyt ciekawe by tak szybko się skończyło :) Rozdział jest cudowny,a ten moment z Zaynem w szkole i na parkingu najlepszy! Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńno to się porobiło.
OdpowiedzUsuńjak to dwa rozdziały i epilog?! Lberum veto, kochana! :)
O nie, nie! Nie odpuścimy Ci tak łatwo! Dwa rozdziały i epilog to za mało! :(
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, to muszę szczerze powiedzieć, że jest cudowny :). Ogromnie mi szkoda Elizabeth, nie popieram tego, co robiła, ale Brooke nie powinna się tak zachować, nie tak postępują przyjaciele. Mam tylko nadzieję, że to wszystko szybko się wyjaśni, bo ja już nie mogę się doczekać! :) PS. Od dzisiaj obiecuję częściej komentować! :*
Doskonale wiesz jak ja wielbie to opowiadanie.... Więc dlaczego takie krótkie te rozdziały?!?!? :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Rozdział oczywiście genialny... :D
Zyczę weny :*
Proszę? Jaki epilog? Przecież ja dopiero zagłębiłam się w to opowiadanie, Jeszcze porządnie się nie wczułam, a ty już chcesz mi to kończyć. Opowiadanie oczywiście świetne, naprawdę jestem pod wrażeniem. Mam nadzieję, że jednak bardziej to rozwiniesz i rozdziałów będzie więcej. :)
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam do siebie:
http://undead-fanfiction.blogspot.com/
Prawdę powiedziawszy nie wiem, jak skomentować ten rozdział, ponieważ jestem w totalnym szoku. Owszem, spodziewałam się, że kiedyś cała intryga Elizabeth wyjdzie na jaw, a ona gorzko tego pożałuje, jednak nie miałam zielonego pojęcia, że nastąpi to tak szybko. Jakim cudem ci wszyscy ludzie odkryli prawdę? Mniejsza z tym... Reakcja uczniów liceum przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Ale w sumie nie można się im dziwić, prawda? Elizabeth zniszczyła życie kilku osobom, bez skrupułów, ot tak, za pstryknięciem palca. Wiem, że się mściła, wiem, że kiedyś ci sami ludzie sprawili, iż jej życie legło w gruzach, ale tak jak już mówiłam, zemsta nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem, a na pewno nie w tym przypadku. Mnie też zabolało zachowanie Zayna, ale czy można mu się dziwić? Zakochał się w El, tak mi się przynajmniej wydaje, tymczasem okazało się, że był oszukiwany. Podobnie jest z Brooke, chociaż akurat w tej sytuacji zawiniły obie dziewczyny. Jestem ciekawa, co na to wszystko Liam, ale podejrzewam, iż jest tak samo wściekły jak pozostali. Elizabeth została teraz sama... Czy znowu wyjedzie?
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy <3
hej świetny rozdział! współczuję Elizabeth plus :( co ona teraz zrobi?! a jej przyjaciółka zachowała się z lekka jak szmata (sorka nie mogłam się powstrzymać) czekam na nexta xx
OdpowiedzUsuńWydało się. Kiedyś musiało. Ciekawe tylko, w jaki sposób wszyscy się dowiedzieli o tym, że to sprawka Elizabeth. Nic dziwnego, że teraz ludzie się od niej odwracają. Zraniła wiele osób, to musiało się tak skończyć. Może uda jej się to jakoś naprawić, choć nie mam pojęcia, jak miałaby tego dokonać. Ech, nawet Zayn ją zostawił. Została sama, przykre. Co teraz zrobi? Na jej miejscy bałabym się pokazać w szkole. Przecież ona nie będzie miała tam życia. Ciekawe, kto jej pomagał w zdobyciu tych wszystkich materiałów. Nie przejmuj się mniejszą ilością komentarzy. Może czytelnicy nie mają czasu i nie zdążyli jeszcze skomentować. ALE JAK TO TYLKO DWA ROZDZIAŁY? EJ!!!!!! Teraz to się wkurzyłam... Czemu tak mało? Nie możesz już kończyć tego opowiadania! No proszę Cię. ;C
OdpowiedzUsuń:'( kocham <3
OdpowiedzUsuńTo jest najlepszy rozdział jaki napisałaś. Nie kończ opowiadania. Jest jednym z moich ulubionych. Nie łam mi serduszka.
OdpowiedzUsuńOla
Szkoda mi Elizabeth. To okropne, gdy wszyscy się od człowieka odwracają i zostaje się osamotnionym. Ludzie to podłe gnidy - nie potrafią wybaczać choć sami nie są lepsi. Ehh, wybacz - przez Twoje opowiadanie tak mnie jakoś naszło na narzekanie na ludzi.
OdpowiedzUsuńBohaterka mojego bloga też została sama, lecz zupełnie z innego powodu. W wolnym czasie zapraszam na www.non-clamabit.blogspot.com Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
Świetne ;) Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jutro, jeśli nie to pojutrze... :)
UsuńCudowne <3<3<3
OdpowiedzUsuń