Od autorki: Dodaję ten rozdział szybciej niż planowałam, no ale niech stracę. Tak mnie prosiliście, więc dodaję. Baardzo dziękuję wam za tak dużo miłych komentarzy pod pierwszym rozdziałem. To naprawdę mnie motywuje. ♥ Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Miłego czytania!
Pretty as a summer rose picked
in the morning
And he held her hand like it was a mystery
One he couldn't quite believe
Just walking with him
They were high up on a hill
Spojrzał na Elizabeth, nie mogąc
wykrztusić z siebie żadnego słowa. Stał więc z szeroko otwartymi oczami,
obserwując twarz przyjaciółki. Dziewczyna przeszła ogromną zmianę. Z jej twarzy
zniknęły okulary, które z pewnością zostały zastąpione przez soczewki. Z zębów,
które teraz były idealnie proste, został zdjęty aparat ortodontyczny. Jej
niegdyś mysie włosy miały teraz odcień głębokiego brązu i spływały po ramionach
lśniącymi falami. Jego uwadze nie uszło też, że Elizabeth znacznie schudła. Na
twarzy miała delikatny makijaż, który rozświetlał jej niebieskie oczy.
Zmieniła się całkowicie. Od stóp do głów. Z pewnością wypiękniała, tego był pewien.
Zastanawiał się tylko, czy w środku wciąż jest tą samą Elizabeth, która zawsze,
kiedy jadła czekoladę, byłą ubrudzona na całej twarzy. Czy jej śmiech wciąż
brzmi tak samo? Czy nie stała się nagle kopią Meredith? Największej suki w
liceum.
- „Buszujący w zbożu” to ponadczasowa
książka. Nie rozumiem, jakim cudem nigdy nie doceniałaś jej fenomenu i magii,
jaką w sobie ma – powiedział, kiedy powróciła mu zdolność mowy. Kiedy Liam w
końcu się odezwał, Elizabeth odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się szerzej.
Bała się, że Liam zareaguje gwałtownie.
Że będzie na nią krzyczał, zadając setki pytań na minutę., Ale nie zrobił tego.
I była mu naprawdę wdzięczna. Dlatego też, postanowiła odnaleźć Liama jako
pierwszego, nie Brooke.
- Wiedziałam, że cię tu znajdę –
powiedziała delikatnym głosem, sama do końca nie wiedząc do czego ta rozmowa
zmierza.
- Ty… Wróciłaś… - powiedział Liam
zdziwionym głosem. Na jego twarzy malował się szok.
Elizabeth milczała, po czym kiwnęła
głową.
- Co się stało, że wyjechałaś? – spytał,
marszcząc brwi.
Dziewczyna westchnęła i zerknęła na
niego.
- To temat na dłuższą rozmowę, Li – powiedziała
uśmiechając się delikatnie. – Może przejdziemy się gdzieś?
- Mam jeszcze dwie lekcje – powiedział,
patrząc na nią zdziwiony. Ku jego zaskoczeniu, Elizabeth wybuchnęła śmiechem.
Kiedy go usłyszał, od razu pomyślał sobie, że ta cecha pozostała niezmieniona.
Jej śmiech wciąż był taki sam.
- Och proszę cię! – powiedziała z
szerokim uśmiechem, kiedy opanowała nagły napad śmiechu. – Od kiedy to siedzisz
na wszystkich lekcjach w swoje urodziny? Z resztą dzwonek był już dobre
dziesięć minut temu, a jakoś wciąż tu jesteś – stwierdziła uparcie i tym razem
to chłopak parsknął śmiechem, przypominając sobie jak bardzo tęsknił za tą
upartością u Elizabeth.
- Masz rację – roześmiał się, pakując
książkę do plecaka. Ramię w ramię wyszli z biblioteki i dopiero kiedy schodzili
po schodach, aby Liam mógł wziąć płaszcz z szafki, zrozumiał pewną rzecz. – Czy
fakt, że wróciłaś akurat w moje urodziny, mam uznać za zbieg okoliczności, czy
też mam uważać się za jakiegoś szczególnego wybrańca? - spytał patrząc na nią z ukosa.
Elizabeth uśmiechnęła się pod nosem, nie
patrząc na chłopaka. Szli pustym korytarzem, mijając tak dobrze znane jej sale.
Kiedy przekroczyła próg szkoły, poczuła jak wszystko wspomnienia uderzają w nią
ze zdwojoną siłą. Przez długi czas snuła wyobrażenia na temat tego dnia. Obiecała
sobie, że nie pozwoli, aby wspomnienia nią zawładnęły. Miała zadanie do
wykonania. A przeszłość to przeszłość. Pozostawiła ją za sobą.
-
Tak. Możesz czuć się szczególnie. Specjalnie wybrałam właśnie tą datę.
Podoba ci się prezent? – odpowiedziała w końcu. Odgarnęła ciemne włosy za ucho,
okręcając szalik wokół szyi.
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo –
powiedział zgodnie z prawdą Liam. Kiedy nieco ponad pół godziny temu, Brooke
spytała, czy cieszyłby się na powrót Elizabeth, nie był pewien, jakby zareagował.
Teraz zrozumiał, że dla niego nie ma znaczenia, co się stało w przeszłości. Nie
liczyło się to, że Elizabeth wyjechała bez pożegnania. Wróciła. Wróciła, aby
wszystko odbudować. Aby każdy z nich mógł zacząć od nowa.
Teraz, kiedy Elizabeth wróciła, będzie
tylko lepiej.
Musi być.
- Ja stawiam! – ostrzegła, zanim Liam
zdążył wyciągnąć banknot z kieszeni. Spojrzał na nią spod uniesionych brwi, po
czym pokręcił głową, wyciągając pieniądze w jej stronę. Dziewczyna odtrąciła
jego dłoń. – Masz urodziny, kretynie – fuknęła. – Pozwól mi chociaż kupić tą
głupią kawę, skoro nie miałam czasu, aby rozejrzeć się za prezentem.
- Ale... – zaczął. Przez chwilę otwierał
i zamykał usta i tak w kółko. W końcu Elizabeth straciła cierpliwość.
- Och, zamknij się! – powiedziała, po
czym czy szerokim, pełnym satysfakcji uśmiechem na twarzy zapłaciła za kawę.
Ruszyli w stronę wyjścia. Nic nie mówiąc, oboje ruszyli w tym samym kierunku, w
stronę ich stałego niegdyś miejsca spotkań. Kiedy już byli na miejscu, stanęli i
uśmiechnęli się do siebie z ukosa. Liam poczuł się tak, jakby El nigdy nie
wyjechała.
Jednocześnie wypruli do przodu,
przecinając plac zabaw, aby jak najszybciej dotrzeć do huśtawek.
- Dlaczego chociaż raz nie dasz mi
wygrać?! – jęknęła ze śmiechem Elizabeth, z grymasem na twarzy siadając na
huśtawce, która od zawsze była wadliwa i nie dość, że skrzypiała, to nie miała
dwóch desek, przez co była niewygodna.
- Mam urodziny! Wszystko mi wolno! –
roześmiał się, z zadowoleniem odpychając się od ziemi.
- Hej, nie wykorzystuj moich własnych
słów przeciwko mnie! – fuknęła, na co Liam roześmiał się jeszcze głośniej.
Upiła łyk kawy. Pomiędzy nimi zapadło milczenie, a Elizabeth wiedziała do czego
to zmierza. Do tego punktu, którego wolała uniknąć za wszelką cenę.
- Więc… Dlaczego wyjechałaś? – spytał Liam,
patrząc na nią z ukosa. Ciemnowłosa wypuściła powietrze z płuc i spojrzała
przed siebie, próbując ignorować intensywne spojrzenie przyjaciela.
- Moja mama… - zaczęła cicho dziewczyna,
a jej głos mimowolnie się załamał. Nie! Nie teraz. Odchrząknęła więc i
zamrugała oczami, powtarzając: - Moja mama postanowiła, że mi pomoże.
Powiedziała, że jest sposób, aby zakończyć to wszystko. Abym przestała płakać
po nocach. Aby ten ból minął – powiedziała. Jej głos był wypruty z emocji, co mocno
zdziwiło Liama. Elizabeth zachowywała się tak, jakby jej bolesna przeszłość
zupełnie ją nie obchodziła. Ale może to dobrze? Przecież widział ile ludzie
zadali jej bólu i cierpienia. Mimo usilnych prób jego i Brooke, pomocy jaką
oferowali i wsparcia jakie zawsze Elizabeth od nich dostawała, jej życie nie
było łatwe. On i Brooke nie mogli powstrzyma tych wszystkich ludzi, którzy
znęcali się nad Elizabeth. Ale teraz, jakimś sposobem, przez te cztery miesiące,
ból zaznał ujścia. Liam cieszył się z tego powodu.
- Wyjechałam do Los Angeles. Tam jest tak
ciepło, wiesz? – spytała z delikatnym uśmiechem. – Nie to co tutaj u nas. Mówiąc
szczerze już tęsknię za tym kalifornijskim słońcem i plażami. Ale wracając do tematu… Matka zawsze
wstydziła się mojej wagi. Chociaż wstydziła się, to złe stwierdzenie. Po prostu
zawsze chciała, abym była szczupła. Jak inne dziewczyny. Wiem, że troszczyła
się o mnie i próbowała mnie chronić, na swój własny, pokręcony sposób. I kocham
ją za to. Zapisała mnie do kliniki. Odchudzającej. Wiesz… Różne ćwiczenia,
dieta i tak dalej – powiedziała cicho, zaciskając dłonie w pięści i oblizując
wargi.
Liam uniósł brwi ze zdziwienia i otworzył
szeroko oczy. Przez chwilę tkwił tak nieruchomo, słuchając płytkich oddechów
Elizabeth. Dziewczyna przełknęła ślinę. Liam w życiu by nie pomyślał, że jego
przyjaciółka podjęła taką drastyczną decyzję. Nie rozumiał, dlaczego w ogóle
chciała się zmieniać. Jej waga była idealna. Szczerze mówiąc wolał to, jak
wyglądała, niż te chodzące wieszaki, kroczące szkolnymi korytarzami. To, że
zaczęła myśleć o sobie jak o grubej osobie, jest tylko i wyłącznie zasługą
ludzi w szkole, którzy przez lata wypominali jej zbędne kilogramy. Liam
nienawidził ich za to całym swoim sercem.
- Eliza… - zaczął cicho, jednak dziewczyna
przerwała mu, kręcąc głową i pokazując dłonią, aby zamilknął.
- Więc pojechałam tam, na cztery
miesiące. Pojechałam tam, aby osiągnąć cel. Aby wszystko się skończyło. A
teraz, kiedy wróciłam, mam nadzieję ,że wszyscy będą patrzeć na mnie inaczej –
powiedziała. – Chcę zacząć od początku…
Kłamstwo. Kłamstwo. Kłamstwo.
- Kiedy moja mama mnie zobaczyła po
wyjściu z kliniki, rozpłakała się i powiedziała, że jest ze mnie dumna –
powiedziała drżącym głosem Elizabeth, a po jej policzku spłynęła łza, którą szybko
otarła. Jeszcze większe kłamstwo. Nie zobaczyła jej odmienionej. Nie płakała,
ani nie przytuliła. Nie było jej. Bo nie żyła. Ale tego już Elizabeth nie
powiedziała Liamowi.
Liam ukrył twarz w dłoniach, biorąc kilka
głębszych oddechów. Potarł twarz i spojrzał na przyjaciółkę, która bujała się
na huśtawce, wpatrując się przed siebie.
- A… Czy teraz jesteś szczęśliwa? –
spytał powoli, ostrożnie dobierając słowa.
- Tak – odpowiedziała po chwili. Albo
przynajmniej będę. Już wkrótce – pomyślała w duchu.
Nie lubię tego robić no ale...
Czytasz = Komentujesz
Dla was napisanie krótkiej opinii to minuta, a dla mnie znaczy naprawdę bardzo wiele.
Boskie ! ;) Chce już następny i nie mogę się już doczekać. Dodawaj szybko xx @AdmireIriish
OdpowiedzUsuńOjej. Chyba zbiera się na długi komentarz... So.
OdpowiedzUsuńMuszę ci przyznać, że nie spodziewałam się, iż będzie ktoś czyje rozdziały - bloga - pokocham. Taak. Ja kocham tego bloga. Zresztą Negatyw szczęścia również jest świetny i też go kocham. Czasem myślę, że może kiedyś uda mi się pisać tak, jak ty to robisz. Ale to tylko żmudna nadzieja.
Kontynuując... już od prologu wiedziałam, iż będzie to historia wspaniała i ciekawa. Nie myliłam się. Jest taka. jest idealna. Naprawdę.
Rozdział... jest bardzo, ale to bardzo dobry. Szczególnie podoba mi się końcówka. Inna. Choć nie wiem, czy jest to dobre określenie. Wracając... w pewnym momencie powtarza się "fuknęła". jest o wiele więcej różnych określeń, jak: warknęła, burknęła itp.
Rozdziały są długie. A kolejne na pewno będą tak samo świetne, a nawet i lepsze.
Czekam z niecierpliwością na kolejny - boski - rozdział. Życzę ci dużo weny, jednak chyba jej nie potrzebujesz.
@swag_wasp
negatywy-uczuc.blogspot.com
Świetnee, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Lubię sposób w jaki piszesz, i masz fajne pomysły.:) Oh El, nie ładnie tak okłamywać przyjaciela.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny rozdział.:)
Masz naprawdę niesamowity talent. Uwielbiam styl twojego pisania. Jest świetny ! Czekam na kolejny rozdział i cieszę się, że ten dodałaś szybciej :) Buziaki xx
OdpowiedzUsuńRozdział jest bardzo dobry, bardzo urokliwy, ma w sobie to coś.
OdpowiedzUsuńTo dobrze że rozdziały są takie długie, już masz wielkiego plusa.
Więc czekam na kolejny - tak samo dobry - rozdział.
@mika1756
Cieszę się, że dodałaś rozdział wcześniej, bo jest świetny. Uwielbiam Twój styl pisania i już nie mogę doczekać się kiedy znowu coś dodasz ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział dodałaś szybciej. Bałam się, że Liam nie będzie chciał z nią rozmawiać, albo, że tona przyjechała by zrobić mu przykrość. Na szczęście tak się nie stało i się cieszę. Świetnie opisałaś ich relacje. Naprawdę miło się to czytało. Nie rozumiem tylko dlaczego Elizabeth nie powiedziała prawy przyjacielowi. Przecież to jej przyjaciel, wydaje się, że prawdziwy, więc chyba może mu ufać. A przez to, że skłamała może nie wyniknąć nic dobrego. Kłamstwo ma krótkie nogi i pewnie Liam w końcu się o tym wszystkim dowie, a co wtedy? Ja bym na jego miejscu była zła. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Jestem naprawdę ciekawa jak dalej to pociągniesz. No i tak podsumowując, rozdział naprawdę bardzo udany i bardzo miło mi się go czytało. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;3
Cholernie mi się podoba. <3 @S_waggie_
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńbardzo mi się to podoba <33
OdpowiedzUsuńczekam na rozwój akcji... ;)
@1DWixx
naprawdę świetny rozdział :) tak lekko się go czyta, świetnie piszesz i czekam na więcej oczywiście! jakbyś mogła informuj mnie o nowych rozdziałach na TT @kasnkjs
OdpowiedzUsuńA więc tęsknota za Elizabeth była silniejsza od faktu, że zostawiła najlepszego przyjaciela bez wyjaśnień na cztery miesiące? Liam musi darzyć ją naprawdę silnym uczuciem, jeżeli przyszło mu to z taką łatwością. Plus sytuacji jest taki, że nadrobiła to, o czym zapomniała przed wyjazdem i wytłumaczyła powód swojego zniknięcia. Ile w tym było prawdy, Liam nie wie, ale przynajmniej jego ciekawość została zaspokojona, a Elizabeth ma tłumaczenie się z głowy. Z dwojga złego lepiej w tę stronę, racja.
OdpowiedzUsuńWkradła Ci się literówka, którą wyłapałam podczas czytania, a której nie mogę znaleźć w tej chwili. Zresztą, co się będziemy przejmować jedną literką, kiedy cała reszta jest idealnie w siebie wkomponowana? Pisałam Ci już kiedyś, że piszesz niezwykle lekko, przejrzyście i prosto, tak że człowiek nie ma się prawa pogubić. To na pewno jest Twój atut zaraz po niebywałej kreatywności, którą zaskakujesz mnie za każdym razem, kiedy mamy okazję porozmawiać dłużej na gadu.
Czekam na więcej. Obyś kolejny rozdział również dodała przed czasem. Zdecydowanie wolę czytać rozdziały na moich ulubionych blogach, od przygotowywania się do egzaminu.
Ściskam, @highwaytosmile :)
Genialne! Uwielbiam to, że tak czysto i poprawnie sklejasz zdania, ale to już ci kiedyś pisałam. Czekam na kolejny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńGenialny. Czekam na kolejny :-)
OdpowiedzUsuńCzuję się maga zawiedziona!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest zbyt genialny i zbyt krótki!!! Jak ty możesz go tak kończyć!!! :P
A tak serio... To bomba i czekam na następny ;)
Pozdrawiam :*
Wow bombowy! Dopiero zaczęłam czytać, a już kocham twój styl pisania :) Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńświetne to było :3
OdpowiedzUsuńŚwietny...♥
OdpowiedzUsuń@biebergirl_001
http://becauseofyou-jb.blogspot.com/
Przeczytałam prolog, a potem dwa rozdziały. Mega opowiadanie. Wciągnęło mnie bez reszty. Umiesz pisać i to jest niezaprzeczalne ;> Historia bardzo ciekawa, intryguje mnie El i miesiące kiedy jej nie było. Szkoda, że nie powiedziała przyjacielowi prawdy, może nie chcę go mieszać w tą swoją 'zemstę' :) pewnie by próbował ją powstrzymać. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń ;D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń/pozorne-szczescie/
Cudowny rozdział. :) Potrafisz zaciekawić czytelnika i to już na samym początku. Podoba mi się pomysł na historię, jak i jej wykonanie.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział.
Życzę dużo weny, pozdrawiam,
Aurelia
Hej!
OdpowiedzUsuńWreszcie udało mi się znaleźć kilka chwil, także przeczytałam. Opowiadanie w samej rzeczy jest ciekawe. Myślałam,że będziesz wprowadzała tylko dialogi. Dobrze,że się myliłam. Opisy są bardzo,ale to bardzo ważne. Na końcu coś się popsuło i wprowadzałaś tylko dialogi.Proszę, popracuj nad tym. Zdarzały się także błędy interpukcyjnie. Masz pomysł, więc wychodzisz na prosto. Oby, tak dalej.
Z Elizy jest fajna babka.
świetne *o* pisz dalej ;3
OdpowiedzUsuńI cóż mam Ci powiedzieć? Może na początek - przepraszam, że komentuję z lekkim opóźnieniem, ale wcześniej nie chciałam czytać. Nie chodzi o Ciebie, raczej o cały internet, nie chciałam nawet otwierać komputera, haha. No, ale jestem! ;) I wiesz co Ci powiem? Że podoba mi się. Styl, pomysł, ogólnie wszystko. A wiesz, co najbardziej? Tajemnica! Powiem Ci, że wielbię tajemnice! Po porostu ubóstwiam i dziękuję za nie. Teraz zapewne nie będę mogła spać w nocy, bo będę myśleć o tym opowiadaniu. Jak zawsze, kiedy przeczytam coś interesującego :) Jak dobrze, że dzisiaj piątek.
OdpowiedzUsuńNo i w sumie to tyle ;*
Pozdrawiam i życzę weny!
Tina
Znalazłam chwilę i postanowiłam dodać komentarz.Ciekawa historia .Bardzo mi się podoba. Napewno będę czytać dalsze notki.Czekam na kolejny rodział.Niebawem zapraszam na mój blog .;-) Następnę komentarze będą dłuższe .
OdpowiedzUsuńSądziłam, że będzie na nią zły, że wyjechała i się nie pożegnała. Ale w sumie to dobrze, że pozwolił jej najpierw wszystko wyjaśnić. Jestem ciekawa, jak zareaguje Brooke. Pewnie nieco inaczej, no, ale mam nadzieję, że jednak wybaczy El to zniknięcie. Co to za matka, której przeszkadza wygląd córki? Biedna Elizabeth. Jej matka powinna ją wspierać, a nie zapisywać do jakieś kliniki odchudzającej. Cóż, liczę na to, że teraz Elizabeth rzeczywiście będzie szczęśliwa i to szczęście nie będzie tylko udawane.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Louis przyjął ją bez złości. Wydaje mi się, że Elizabeth by tego nie wytrzymała, w jakiś sposób by się podłamała. Ciekawi mnie za to reakcja Brooke. Czy będzie inna? Gwałtowniejsza, a może negatywna? Już nie mogę się doczekać. I o co chodzi Elizie w ostatnim akapicie? Co uczyni ją z powrotem szczęśliwą?
OdpowiedzUsuńOch, ja mi jej szkoda. Niechętnie to przyznaję, ale ludzie już tacy są, że chcąc się dowartościować, odnajdują tylko jeden sposób, by to zrobić - pogrążyć innego człowieka, jak inni zrobili to Elizabeth. Nawet nie chcę wiedzieć, przez co musiała przechodzić. Ludzie potrafią być okrutni... Niestety.
Jestem zaintrygowana i opowiadaniem, i Tobą, dlatego też dodaję bloga do obserwowanych i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam, Wellesie.
w-klatce-zmyslow
Wyobraziłam sobie takie słodkie zdziwienie na twarzy Liama, kiedy zobaczył swoją przyjaciółkę i nie byłam w stanie nie uśmiechnąć się do monitora <3 Może wcześniej miał mieszane uczucia co do wyjazdu El, ale dla niego to wciąż bardzo ważna osoba, a jej powrót sprawiła mu ogrom radości. Chyba faktycznie dla Liama to był najlepszy prezent urodzinowy, w końcu tęsknił za tą dziewczyną i nie potrafił przestać o niej myśleć ;) Chociaż widzę bardzo wyraźnie, że Elizabeth zmieniła się nie tylko zewnętrznie, uznałam za piękne, iż w urodziny swojego przyjaciela wróciła do domu, po czym wyciągnęła go na kawę. Widać, iż Payne nadal wiele dla niej znaczy. I choć planuje zemstę, mam nadzieję, iż jej uczucia do Liama nie uległy żadnym zmianom, bo stanowią naprawdę zgrany, oddany sobie duet.
OdpowiedzUsuńO co chodzi z mamą Elizabeth? Dlaczego ona nie żyje? Prawdę powiedziawszy przyszło mi do głowy, że to własna córka ją zabiła... Ale nie wiem, czy to nie jest zbyt radykalne. Chociaż? Bo ja osobiście poczułabym się urażona, gdyby rodzicielka wepchnęła mnie do kliniki odchudzającej. Jasne, El na pewno bardzo cierpiała z powodu docinek rówieśników (nienawidzę tego świata za to, że każda osoba z dodatkowymi kilogramami jest jakby poza nawiasem społeczeństwa) i teraz jest dumna ze swojej wagi, aczkolwiek mogła poczuć się nieakceptowana przez własną matkę. Na dodatek okłamała Liama. Widać jednak, że źle się z tym czuje, a więc nie jest tak zupełnie wyzuta z pozytywnych emocji. Cóż, czekam na to, co wydarzy się dalej.
Muszę przyznać, że opowiadanie zaczęło mnie wciągać już teraz, dlatego z chęcią będę śledzić kolejne rozdziały ;)
Pozdrawiam :*
Fajnie, szybko się czyta ;) historia jest wciągająca i trudno mi się pogodzić z tym, że muszę czekać na następny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam @lidiaesox xx
Ja wiem, że to jest dopiero drugi rozdział tego opowiadania. Ja to naprawdę rozumiem. Ale jakimś cudem, jest to moja ulubiona z twoich historii. Nie wiem czemu. Po prostu tak czasem jest, że od razu czujesz, kiedy coś bardzo ci się spodoba. Nie żeby inne twoje opowiadania mi się nie podobały, po prostu... och, no wiesz, o co mi chodzi.
OdpowiedzUsuńTylko mi tak jakoś krótko. Nie narzekam czy coś, żeby nie było. No ale sama wiesz, jak to jest. Jak coś ci się wkręci, to masz ochotę to czytać i czytać, i czytać... Tak właśnie.
W sumie to, jak Liam przyjął Elizabeth bardzo do niego pasowało. W końcu to były cztery miesiące bez znaku życia, a jednak on ani na nią nie nakrzyczał, ani nic. To tylko pokazuje, jak wielkim uczuciem ją darzył i wciąż darzy. Nie chodzi mi tu o miłość, tylko o przyjaźń, rzecz jasna. To w sumie słodkie, prawda?
Elizabeth bardzo, bardzo się zmieniła. Teraz już na pewno nikt nie nazwie jej brzydką, szarą myszką. Z brzydkiego kaczątka stała się pięknym łabędziem... Ciekawe tylko, jak bardzo zmieniła się w środku. Na ile jest gotowa, skoro przyjechała tu z zamiarem zemsty?
Ale to w sumie miłe, że pamiętała o urodzinach Liama i przyjechała właśnie w ten dzień. Przez chwilę mogli poczuć się tak, jak za dawnych czasów. Kiedy kupili sobie kawę i tak jak kiedyś ścigali się na huśtawki.
Tylko dlaczego kłamała? Znaczy się, ja jeszcze mogę zrozumieć to kłamstwo, że ma nadzieję, że wszyscy będą patrzyli na nią inaczej i że chce zacząć od początku. Ale dlaczego nie powiedziała przyjacielowi o tym, że jej mama nie żyje? Co takiego się wydarzyło, że zachowuje to w tajemnicy przed człowiekiem, który na pewno zrozumiałby ją jak nikt inny? Kurczę, cholernie mnie to intryguje.
I tak samo zastanawia mnie reakcja Brooke, kiedy dowie się, że Elizabeth wróciła. Pewnie przyjmie to z... mniejszym spokojem, niż Liam.
Kurczę, kurczę, kurczę. Za mało mi. Mam nadzieję, że uda ci się napisać kolejny rozdział jak najszybciej. Chciałabym już bardziej poznać Elizabeth. Wiesz, jej myśli, plany. Intrygująca postać.
No nic, także czekam z niecierpliwością na następny. Pisz, pisz, pisz i nigdy nie przestawaj. Ja ci tylko mogę życzyć duużo weny! x
Zawsze wierna, Ellie. <3
Jejku super , trochę przypomina " Słodkie kłamstewka " pierwsze skojarzenie po przeczytaniu , ale super . <3
OdpowiedzUsuńO matko, znalazłam dopiero teraz bloga i przeczytałam. Jest cudowny. Strasznie podoba mi się twój styl pisania. Czekam na kolejny! :*
OdpowiedzUsuńcieszę się, że do mnie napisałaś i odkryłam tego bloga :) to opowiadanie jest świetne, nie moge doczekać się a następne rozdziały :) @love_cookies3 <3
OdpowiedzUsuńŚwietne, ciekawi mnie prawda, jaką skrywa Elizabeth. Nie każ nam długo czekać i wstaw rozdział szybko :). Na pewno będę z tym opowiadaniem do końca :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo dobry, tylko ciekawi mnie dlaczego kłamała. Dlaczego okłamała Liama? O co chodzi z Brooke? O co się tak bardzo pokłóciły?
OdpowiedzUsuńNaprawdę genialne opowiadanie! Teraz tylko muszę nadrobić kilka rozdziałów i czekam na następny!
OdpowiedzUsuń