Od autorki: Mam nadzieję, że moją prawie miesięczną nieobecność wynagrodzę wam tym dość długim rozdziałem. Nie jest on najlepszy, moim zdaniem wyszedł trochę sztucznie, no ale cóż, ocenę pozostawiam wam. Do napisania! Miłego czytania!
JEŚLI JUŻ TU JESTEŚ, PROSZĘ, POZOSTAW PO SOBIE KOMENTARZ. BARDZO DZIĘKUJĘ!
So I keep doing my own thing
Victory’s within the mile
Almost there don’t give up now
Only thing that's on my mind is
who’s gonna run this town tonight
- Jesteś pewna, że chcesz iść na tą
imprezę? – upewniła się po raz piąty Brooke, malując tuszem rzęsy. Spojrzała w
lustro, a w odbiciu zobaczyła, jak Elizabeth posyła jej miażdżące spojrzenie, a
następnie wywraca oczami.
- Tak, Brooke. Z chęcią odwiedzę
Alison i jej królestwo – uśmiechnęła się podstępnie, jednak dyskretnie, aby jej
przyjaciółka tego nie zauważyła.
Przebywanie w pokoju Brooke i
wspólne szykowanie się, sprawiało, że Elizabeth przypominała sobie, jak kiedyś
wyglądała ich przyjaźń. Jak bliskie sobie były, jak bardzo się kochały i sobie
ufały. Mimo tego, że Elizabeth wciąż pamiętała o tym, co się stało w
przeszłości, bardzo chciałaby odzyskać ich dawną przyjaźń. Nie ważne co
powiedziała wcześniej do Brooke.
Patrząc na siebie w lustrze, ciemnowłosa
wygładziła granatową, sięgającą do połowy ud, dość obcisłą sukienkę.
Uśmiechnęła się i pogładziła idealnie ułożone włosy. Była gotowa, aby stanąć
twarzą w twarz z ludźmi, których nienawidziła.
- Zapowiada się bardzo ciekawy
wieczór – szepnęła, chwytając małą torebeczkę, leżącą obok niej. Spojrzała na
Brooke i spytała: - Gotowa?
Blondynka kiwnęła głową i po chwili
obie ruszyły do wyjścia. Wsiadły do taksówki i po niecałych dziesięciu minutach
były na miejscu. Brooke zerknęła na Elizabeth, która patrzyła się na duży dom
Alison. Z miejsca, gdzie stały, było słychać głośną muzykę dobiegającą z domu.
Elizabeth chwyciła Brooke za rękę i
pociągnęła do wejścia do domu. Nie było sensu pukać, więc Eliza po prostu
nacisnęła klamkę i weszła do środka. W domu Alison było bardzo dużo ludzi.
Wszędzie kłębił się dym, a powietrze śmierdziało mieszanką potu, perfum i
różnego rodzaju alkoholu.
- Rozpocznijmy zabawę – powiedziała
z uśmiechem Brooke i już po chwili jej nie było. Elizabeth wzruszyła ramionami
i uśmiechnęła się z trudem.
Próbowała się rozluźnić, jednak
wewnątrz nie czuła się dobrze. Nie w tym towarzystwie. W Kalifornii przywykła do imprez. Nawet je polubiła. Ale
tutaj byli wszyscy ludzie z jej szkoły. To znaczy, ci popularni ludzie. Ci,
których tak nienawidziła. Wkroczyła w samo centrum.
- Nie ważne – mruknęła i
przybierając obojętny wyraz twarzy, ruszyła w stronę kuchni, kołysząc biodrami.
Czuła na sobie wzrok chłopaków, których mijała. Podobało jej się to. Co jakiś
czas rzucała im ukradkowe spojrzenia i ponętne uśmiechy. Z rozbawieniem
obserwowała ich najróżniejsze reakcje. Jedni także się uśmiechali, drudzy
robili się czerwoni na twarzy, a jeszcze inni zwiewali.
Wzięła jeden z plastikowych
kubeczków, butelkę wódki i sok ananasowy. Zrobiła sobie dość mocnego drinka,
którego wypiła za jednym zamachem. Czekając na to, aż procenty zaczną działać,
Elizabeth oparła się o blat i obserwowała ludzi, którzy przychodzili do kuchni,
aby się napić.
Jej myśli uciekły w nieokreślonym
kierunku, dlatego drgnęła przestraszona, kiedy poczuła czyjąś dłoń na swoim
ramieniu. Jej serce zabiło mocniej, dlatego biorąc kilka głębszych oddechów,
uspokoiła je. Kątem oka zerknęła na tajemniczą osobę. Chłopak miał włosy w
kolorze piasku. Dosłownie. Nie były blond, ani brązowe. Po prostu… W kolorze
piasku. Jego oczy były ciemnozielone, a przystojna twarz pokryta delikatnym,
jednodniowym zarostem. Kiedy zauważył, że Elizabeth mu się przygląda,
uśmiechnął się do niej, ukazując dołeczki w policzkach.
- Co taka śliczna dziewczyna jak ty
robi tutaj sama? – stanął obok niej, przyglądając się dziewczynie z uwagą i
niekrytym zainteresowaniem.
- Upija się – odpowiedziała,
zerkając na niego z ukosa i także się uśmiechając.
- Mogę się dołączyć? – zapytał sięgając
po wódkę, która stała obok.
- Jasne… - Elizabeth chciała
wypowiedzieć jego imię, kiedy zdała sobie sprawę, że nie wie jak chłopak się
nazywał.
- Nick – dokończył za nią. – Drink
czy kieliszek? – spytał.
- Jak uważasz – powiedziała,
wzruszając ramionami. Podskoczyła i usiadła na blacie. Po chwili Nick podał jej
kieliszek. Stuknęli się nimi i wypili jednym haustem. Oboje trochę się
skrzywili, po czym Elizabeth zauważyła kawałek limonki leżący obok. Chwyciła go
i ugryzła. Uśmiechnęła się z zadowoleniem i oblizała usta.
- Hm… - mruknął Nick, podchodząc
bliżej Elizabeth. – Wódka zagryzana limonką, ciekawe… Myślałem, że limonką
zagryza się tequilę. Zburzyłaś mój świat – zaśmiał się, wciąż się zbliżając.
Położył dłoń na jej kolanie, a Elizabeth uśmiechnęła się półgębkiem.
- Spróbuj czy dobre – mruknęła,
zbliżając swoją twarz do niego. Chłopak uśmiechnął się szeroko i po chwili
złączyli swoje usta w delikatnym pocałunku.
- Miałaś rację, to doskonałe połączenie – wymruczał jej do ucha i
przygryzł jego płatek. Elizabeth jęknęła.
- Jestem Elizabeth, tak przy okazji
– powiedziała na wydechu dziewczyna, kiedy poczuła jego dłoń na wewnętrznej
stronie swojego uda. Spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami, w których
widać było ogniki.
- „Ta” Elizabeth? – spytał, unosząc
wysoko brwi. – Ostatnio wiele o tobie mówią. Mówią, że jesteś niebezpieczna.
- Może to prawda? – spytała, śmiejąc
się w duchu. Wstrzymała oddech, czekając na jego odpowiedź.
-Zaryzykuję – odpowiedział, a
następnie znów ją pocałował, tym razem ze zdwojoną siłą.
Po kilkunastu, bardzo przyjemnych
minutach spędzonych razem z Nickiem w kuchni, Elizabeth udała się do salonu,
mając nadzieję, że znajdzie Brooke. Tak się jednak nie stało, więc Elizabeth,
która była już rozluźniona przez wypity alkohol, wkroczyła w tłum tańczących
ludzi i dała ponieść się muzyce.
Czuła ludzi, który na nią wpadali,
głośna muzyka dudniła jej w uszach, a zapach dymu papierosowego, stawał się nie
do zniesienia po pięciu minutach tańca. Elizabeth ocknęła się z dziwnego transu
i wyszła na ogród, aby się przewietrzyć.
Zaczęła obserwować ludzi w tej
części domu. W basenie bawiło się ich bardzo dużo. Plątanina mokrych ciał,
tańczących w jednym miejscu. Elizabeth pokręciła głową z rozbawieniem.
Już zamierzała wracać do środka,
kiedy ktoś mocno chwycił ją za ramię i obrócił przodem do siebie. Napotkała
rozwścieczony wzrok Alison. Jej blond włosy opadały długimi pasmami na plecy, a
krótka sukienka prawie że odsłaniała jej tyłek. Za nią stało sześć jej
koleżanek.
Wow,
pokaźna obstawa – pomyślała z rozbawieniem Elizabeth.
Założyła ręce na piersi i spojrzała
na Alison. Była bardzo ciekawa, o co jej może chodzić.
- Niczego się nie nauczyłaś, głupia
szmato?! – warknęła Alison, podchodząc bliżej do Elizabeth, która ani drgnęła,
jedynie uniosła jedną brew.
- O co ci znowu chodzi, Alison? –
spytała spokojnym głosem Elizabeth.
- O to, że historia znowu się powtarza - warknęła Olivia, stając obok
Alison. Elizabeth prychnęła i obrzuciła je rozbawionym spojrzeniem. Od razu
domyśliła się o czym mówią.
- Proszę was, czy to moja wina, że
macie niewiernych chłopaków. Z resztą Nick nie jest niczyjej z was chłopakiem,
o co takie wielkie halo? – zaśmiała się Elizabeth.
- Wyobraź sobie do jasnej cholery,
głupia dziwko, że to jest mój chłopak! – wrzasnęła dziewczyna, która przepchnęła
się do przodu i popchnęła Elizabeth do tyłu. Ciemnowłosa spojrzała zdziwiona na
dziewczynę, którą widziała pierwszy raz w życiu. Z jej ciemnych, praktycznie
czarnych oczu ciskały się błyskawice. Pełne usta zaciśnięte były w wąską
kreskę.
- Cóż, było go lepiej pilnować –
warknęła Elkizabeth i także popchnęła dziewczynę, która tylko dzięki pomocy swoich
koleżanek stojących z tyłu, nie upadła na ziemię.
- Kim ty kurwa jesteś, żeby mówić
takie rzeczy?! – wrzasnęła zaciskając dłonie w pięści.
- Jestem Elizabeth kurwa Robbins,
kim do chuja pana ty jesteś?! – wrzasnęła Eliza i z całej siły uderzyła
dziewczynę w twarz.
Dziewczyna zachwiała się ponownie i
jęknęła, biorąc haust powietrza do płuc. Szybko odzyskała rezon i ruszyła w
stronę Elizabeth.
- Ellie Fox. Przegięłaś, szmato –
warknęła i pociągnęła Elizabeth za włosy, a następnie ciemnowłosa poczuła pięść
Ellie na swojej twarzy.
Elizabeth jęknęła cicho i przyłożyła
dłoń do twarzy. Zmrużyła oczy i spojrzała na Ellie i jej pozostałe
przyjaciółki, które z zapartym tchem przyglądały się tej sytuacji.
- Cóż, myślę, że wyraziłam się dość
jasno – powiedziała Alison. - Wiem, że
myślisz, że skoro wróciłaś całkowicie odmieniona, to jesteś kimś. Cóż, i tu się
mylisz. Wciąż jesteś tą samą ofiarą. Kto urodził się ofiarą, na zawsze nią
zostanie. Możesz sobie myśleć, że coś
znaczysz, ale tak nie jest – powiedziała, uśmiechając się jadowicie i wzruszyła
ramionami. – Więc… Nie wchodź nam w drogę. To nasza szkoła i jeśli jeszcze raz
powtórzy się taka sytuacja, nie będziemy już takie wyrozumiałe, zrozumiałaś” –
warknęła, chwytając Elizabeth boleśnie za ramię.
Dziewczyna równie mocno chwyciła ją
za nadgarstek i strzepnęła rękę Alison ze swojego ramienia. Spojrzała jej
prosto w oczy i powiedziała:
- Na twoim miejscu byłabym ostrożna
z tymi groźbami – szepnęła i posyłając jej i jej koleżankom fałszywy uśmiech,
odwróciła się i weszła do domu.
Nie mówiąc nic Brooke, złapała taksówkę i
wsiadła do niej. Podała kierowcy adres i utkwiła wzrok za oknem. Do jej oczu
napłynęły łzy, kiedy przypomniała sobie słowa Alison, które były prawdziwe. Nie
ważne co wmawiała sobie Elizabeth.
Mogła udawać wredną i obojętną na
wszystko sukę, jednak wciąż, udawała.
Cóż, nie wszystko. Spotkanie i nawiązanie znajomości z Nickiem sprawiło jej
prawdziwą przyjemność. Nie da się zaprzeczyć, że jednak trochę się zmieniła,
tak naprawdę. Ale większość tego, co pokazywała, było jednym, wielkim
kłamstwem. I brnęła w to dalej. I im dalej w to brnie, tym trudnij będzie jej
się z tego uwolnić.
Zacisnęła powieki i cicho pociągnęła
nosem. Musiała się pospieszyć. Musiała zrealizować swój plan, zanim kompletnie
się złamie. Musi spróbować wyłączyć emocje i przypomnieć sobie dlaczego to
robi.
Bo darzy ich tak głęboką
nienawiścią, że nic jej nie powstrzyma.
Prawda?
***
Dwa dni później, Elizabeth stała w
kolejce po jedzenie i niecierpliwie stukała paznokciami i plastikową tacę.
Czekała na bombę, która powinna się pojawić za kilka minut. Wzdychając,
nałożyła sobie posiłek i ruszyła w stronę stolika, gdzie siedział Liam i
Brooke.
- Elizabeth, gdzie wczoraj
zniknęłaś? Szukałam cię chyba z pół godziny, strasznie się martwiłam –
powiedziała Brooke, marszcząc brwi i biorąc do ust kęs kanapki.
- Przepraszam, kiepsko się poczułam.
Chyba za dużo wypiłam. Więc wróciłam do domu, chciałam cię znaleźć, ale za nic
nie mogłam – powiedziała wymyślone na poczekaniu kłamstwo i uśmiechnęła się
sztywno.
Brooke zamierzała odpowiedzieć, jednak
jej uwaga została odwrócona. Zarówno ona, jak i Liam i Elziabeth spojrzeli na
ekran telewizora, wiszącego na ścianie
Pojawiło się zdjęcie drużyny
cheerleaderek, a następnie został puszczony filmik, który trwał niecałe
trzydzieści sekund. Kapitan drużyny, Alison, stała przed swoimi koleżankami z
drużyny i w dłoni trzymała woreczek pełen tabletek.
- Każda z was dostanie trzy sztuki.
Bierzecie je od razu, tutaj. Przy mnie. Nie mogę pozwolić, aby moja drużyna
zamieniła się w tłum otyłych i zapuszczonych ofiar, zrozumiano? – powiedziała, przechadzając
się w tę i wewte.
- Czy to konieczne? – spytała jedna
z cheerleaderek. Ze strachem spoglądała na tabletki przeczyszczające, które
Alison zaczęła rozdawać.
- Bierzesz albo wylatujesz –
warknęła Alison, mrużąc groźnie oczy. – Twój wybór. – Następnie zwróciła się do
całej drużyny. – Od teraz co dwa dni będziecie dostawały ode mnie te magiczne
tabletki. Od dzisiaj są one waszymi przyjaciółkami. Pamiętajcie, piśnijcie
komukolwiek o tym słowo, a źle się to skończy. Będziecie mogły pożegnać się z
miejscem w drużynie i możecie zapomnieć o normalnym życiu tutaj. Bo przysięgam,
jeśli mnie zdradzicie, zamienię wasze życie w piekło. Więc lepiej po prostu… Stosować się do tego, o co proszę.
Bo naprawdę, chcę dla was dobrze. Bo was kocham, jesteśmy rodziną – powiedziała,
a następnie uśmiechnęła się przyjaźnie.
Na ekranie nastała ciemność, a w
stołówce nagle zapadła cisza. Wszyscy z otworzoną buzią wpatrywali się w
telewizor. Następnie wiele osób przeniosło zszokowane spojrzenie w stronę stołu,
który zajmowały cheerleaderki. Po chwili przy ich stoliku zaczęły się ciche,
gorączkowe i nerwowe szepty.
W końcu ludzie zaczęli rozmawiać
między sobą, nie mogąc uwierzyć w to, co zobaczyli.
- Mój Boże – szepnął Liam, kręcąc
głową z szeroko otwartymi oczami.
- Jak podła musi być ta osoba, która
wyjawia sekrety tych uczniów? - spytała Brooke,
unosząc wysoko brwi ze zdziwienia.
- Czy ja wiem? – wyjąkała Elizabeth,
którą zalała fala gorąca. – Nie sądzisz, że im się należało? To znaczy… To
wiele zmieni, ale to, co robiły, jest po prostu…
- Ale to nawet nie chodzi tylko o
nie. To jest po prostu… Chore. Ta osoba niszczy ludziom życie. Ujawnia takie
sekrety, które są najgorsze z najgorszych. Nie widzisz tego? – spytała podniesionym
głosem Brooke, a następnie wzięła głęboki oddech, aby się uspokoić. – Ja nie
widzę żadnego argumentu, który usprawiedliwiałby takie postępowanie. To jest
czyste zło. Czysta podłość. Kto wie czyje życie następne legnie w gruzach? –
Westchnęła Brooke i przeczesała dłonią włosy. – Szczerze… Teraz pewnie każdy
boi się o swoje sekrety. Sama się o nie boję, Elizabeth. Ty nie? – spytała blondynka.
Elizabeth milczała, nie mając
pojęcia co odpowiedzieć. Dopiero po dłuższej chwili wyjąkała:
- Masz rację. To jest podłe.
U no Brooke ma rację... ciekawwe co zrobi Elizabeth? Z niecierplwością czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział już nie moge doczekać się następnego ^_^
OdpowiedzUsuńMisterious ;)
Oo nowy szablon! Bardzo ładny, pasuje do opowiadania :) Co do samego rozdziału, spodobał mi się (tak jak każdy) i nie mogę się doczekać kolejnego. Słowa Brooke, wydaje mi się, trochę dotknęły Elizabeth, ale mam nadzieję, że nie skończy swojego planu (wspominałam już, że kocham złą Elize? :>). Co tu dużo pisać, jesteś genialna (jedno z moich ulubionych opowiadań, a uwierz, że jestem wybredna ;P) i czekam z niecierpliwością na następny ♥ @malvernsflow czyli dawna @herocher :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Szablon też piękny. Nie podobają mi się tylko dwa błędy.
OdpowiedzUsuń1. "nieważne" pisze się razem.
2. Piszesz, że po dwóch dniach Elizabeth przyszła do szkoły, a Brooke spytała się ją o wczorajszy dzień. Taka mała niezgodność. xd
Czekam na next :D
Cudownie piszesz, jestem pełna podziwu :D. Mi ten rozdział się bardzo podobał, a Ty jak zawsze jesteś taka krytyczna wobec siebie. Ciekawe co po słowach Brook zrobi Elizabeth, mam nadzieję, że dokończy swój plan! :D I oczywiście świetny szablon. Niecierpliwie czekam na kolejny rodział :* Buziaki.
OdpowiedzUsuńNo nareszcie!! <3
OdpowiedzUsuńCzy ty wiesz jak ja to wielbię??!?!?! o.O
To jest genialne... nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć ;)
Mam nadzieję, że następny dodasz szybciej! :D
Pozdrawiam
:*
przez długi czas tu nie zaglądałam. rzadko dodajesz rozdziały i zdążyłam kompletnie zapomnieć, o czym jest to opowiadanie, ale własnie nadrobiłam całość na nowo, bo pamiętam, że mnie zauroczyłaś. lubię tę historię i umieram z ciekawości, co wymyśliłaś. wątek z Zaynem może być moim ulubionym, z tego co wyczuwam :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie, może się zainteresujesz: really-dont-like-you.blogspot.com
Extra :D
OdpowiedzUsuńAle ta Elizabeth się zmieniła. Kiedyś taka nie była, prawda? Nie całowała się z pierwszym lepszym chłopakiem, który miał na to ochotę, nie mściła się tak na ludziach, nie pyskowała... Była inna, lepsza. Prawda? Cóż, mam nadzieję, że jeszcze się nawróci. Po co udawać kogoś, kim się nie jest? Po co się mścić? Nic jej to nie da. Już wie, że źle robi. Musieli naprawdę bardzo ją zranić, ale przecież musi zdawać sobie sprawę z tego, że to ją zniszczy. Wyrzuty sumienia i nie tylko. Co, jeśli wyda się, że to ona zdradza sekrety? Uczniowie i znajomi ją znienawidzą... Czy ktoś przy niej zostanie? Ech, no mam nadzieję, że tak. Mimo tego, co robi. Liczę na to, że jeszcze się opamięta, zanim będzie za późno. Tak w ogóle jestem ciekawa, skąd wie to wszystko o innych. Skąd ma te nagrania? Śledziła ich czy co? Musiała od dawna planować zemstę. Przecież nie zdobyłaby takich nagrań tak z dnia na dzień. Może jeszcze przed wyjazdem to zaplanowała. Nie zdziwiłabym się.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńŚwietny, świetny, świetny!
OdpowiedzUsuńKiedy następny?? :O
jeśli dobrze pójdzie, to 31 sierpnia. Najpóźniej 2 września :)
UsuńWidzę, że na pierwszym blogi jest link dodany, jednak tu go nie ma, a więc tylko przypominam.
OdpowiedzUsuń[blogobranie.blogspot.com]
Wybacz, zapomniałam kompletnie. Już dodałam.
UsuńŚwietny rozdział! Tak jak herocher napisała wyżej, też uwielbiam złą Elize ;) Fajnie, że Elizabeth jest taka pewna siebie. I też mam nadzieję, że po słowach Brooke nie zrezygnuje z zemsty.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział <3
Zaczęłam czytać to opowiadanie dopiero dzisiaj i bardzo żałuję, że nie natknęłam się na nie wcześniej, bo jest po prostu... Boskie? Wspaniałe? Fenomenalne? Sama nie wiem jak mogę się o nim wyrazić. Twój sposób pisania jest wspaniały i taki wyjątkowy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Elizabeth i jej pomysły na upokorzenie ,,szkolnej elity". Buahaha! ;D Ciekawi mnie jak to się skończy. No, co jeszcze mogę powiedzieć, a raczej napisać?
Z niecierpliwością czekam na następną część i oczywiście postaram się pozostawić po sobie komentarz pod postami, jako dowód na to, iż czytam Twoje opowiadanie. :3
Życzę weny, skarbie. <3 :*
@kasiak901
Nie piszę w spamowniku, bo wiem, że nie zawsze chce go się czytać... ;)
OdpowiedzUsuńByłaś u mnie na blogu i dziękuję Ci bardzo za to. Niestety rozpoczynam klasę maturalną i nie mam za dużo czasu na czytanie, ale widzę, że w planach masz już kolejne opowiadanie, więc poinformuj mnie, jak już będziesz je publikować, dobrze? :)
http://marionetki-nieswiadomosci.blogspot.com/
http://the-gates-of-earth.blogspot.com/
Super piszesz *.*
OdpowiedzUsuńMam kiepski humor i dziękuję Ci za to opowiadanie, bo choć przez chwilę mogłam oderwać się od dręczącego mnie problemu. Świetnie piszesz, wiesz? Masz niesamowity talent, zważając na fakt, że nie każdy blog przyciąga moją uwagę. Ty na nią zasłużyłaś. Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, zapraszam do siebie; http://ziam-onedirection.blogspot.com/ x
UsuńDziękuję za miłe słowa <3
UsuńSkomentowałaś 7 rozdział i nie wiem czy to przez to, że nie zauważyłaś, albo przez to, że nie dodałam jeszcze 8 rozdziału w linkach, nie zauważyłaś, że ósmy rozdział też jest opublikowany x http://sztuka-zemsty.blogspot.com/2013/09/08-what-are-we-doing.html